Na luzie
Urlopy spędzone nad morzem, jeziorem, w górach czy na pustyni są najczęściej podróżami do natury, ale jednocześnie pozwalają podreperować zdrowie. Powietrze, wiatr, słońce przestają być wrogiem, który może nam zaszkodzić. Stają się przyjacielem ciała i umysłu. Dają poczucie wolności, siły, wręcz euforii. W ogromnej przestrzeni otoczeni jesteśmy niebem, chmurami, trzymamy się za ręce w świetle księżyca. Szum morza koi nerwy. Spokojem wypełnia intensywna woń ziół z leśnych polan. Przyroda staje się naszą apteką. Urlop przenosi nas także ze środowiska, w którym mamy określoną pozycję, w inne, gdzie stajemy się bardziej anonimowi. Znika codzienna presja ograniczeń, napięć, bon tonu, którego jesteśmy więźniami. Teraz ciało i umysł mają swobodę. Jesteśmy daleko od wszelkich kłopotów. Przecież przez cały rok, ledwo spuścimy nogi z łóżka, już zaczynamy myśleć o czekających obowiązkach. Na letnich wakacjach możemy odrzucić ciążące poczucie odpowiedzialności i nie spiesząc się odnaleźć siebie. Ten czas można porównać do wykwintnego posiłku, którego nie musimy jeść w pośpiechu, dzięki czemu mamy możliwość docenić jego smak, uchwycić atmosferę. A więc gdy już wrócimy po urlopie do codziennych zajęć i obciążeń, starajmy się, jak najdłużej zachować radość z wypoczynku. Wygospodarujmy kwadrans na marzenia, fantazję, zamknięcie oczu i przywołanie wyobraźnią pięknych, kojących, bajecznie kolorowych obrazów z ostatnich wakacji. Taki kwadrans w ciągu dnia na relaks służy też przywróceniu równowagi psychicznej i przedłużeniu młodości.
Komu morze pomoże?
Skarbem powietrza, wody oraz żyjących w niej ryb, skorupiaków, owoców morza i glonów jest jod. Chociaż mamy w ustroju bardzo mało (około 40 mg) tego pierwiastka, organizm nie może bez niego funkcjonować. Medycyna zainteresowała się jodem na początku XIX wieku. W 1909 roku amerykański patolog David Marine udowodnił jego rolę w zmniejszeniu przerostu tarczycy. Ten niewielki gruczoł dokrewny (waży około 30 g) gromadzi aż 75% jodu obecnego w ustroju. Właśnie z tego pierwiastka hormony tarczycy produkują tyroksynę (T4) i trójjodotyroninę (T3). Roznoszone przez krew trafiają one do każdej komórki i kierują przemianami biochemicznymi. Tarczyca kontroluje przemianę materii, sprawuje pieczę nad układem nerwowym i pobudza mięśnie do pracy. Aby sprawnie funkcjonowała, trzeba codziennie dostarczyć jej w pożywieniu blisko 160 mcg jodu. W diecie warszawiaków jest zaledwie połowa tej niezbędnej dawki. Przy niedoborze jodu tarczyca produkuje zwiększoną ilość hormonu T3 i wydziela tyreotropinę. Gruczoł ubogi w jod rośnie i jak boa dusiciel uciska tchawicę oraz przełyk. Utrudnia też oddychanie, powoduje uczucie senności, ciągłego chłodu, a także wypadnie włosów, suchość skóry, zachrypnięty głos, nalaną twarz i otyłość. Chory może też mieć opóźnioną sprawność intelektualną i ruchową. Widoczną oznaką braku jodu jest tzw. wole obojętne (zgrubienie szyi). Jeśli jest duże, może też zawierać złośliwą tkankę nowotworową. U osób zamieszkujących dwunastokilometrowy pas nadmorski wole obojętne zdarza się najrzadziej. Ma na to wpływ klimat oraz spożywanie większej ilości ryb. W południowo-wschodniej Polsce, oddalonej najbardziej od morza, wole ma co druga kobieta. I chociaż w czasie dwutygodniowego urlopu nad morzem, tarczyca nie zgromadzi zapasów jodu potrzebnych przez cały rok, to taki wyjazd jest dla niej wskazany. Jod z wody morskiej uwalnia się do powietrza i opada na ziemię. Najwięcej go przyswajamy spacerując brzegiem morza po południu, szczególnie w dni sztormowe, kiedy nad wodą unosi się mgiełka. W czasie pobytu nad morzem możemy też wzbogacić dietę świeżymi rybami i owocami morza, które mają duże ilości tego cennego pierwiastka, np. w 100 gramach: • śledzia jest 130 mcg jodu; • flądry – 190; • dorsza – 110; • krewetek lub małży – 130; • krabów – 120. Dla porównania ta sama ilość: • mięsa wołowego lub wieprzowego zawiera 3 mcg jodu; • nabiału – 3,5 - 4; • jabłka – 1,5; • gruszki – 1.Zagrożenie z tropików
Rozwój tanich linii lotniczych, poprawa kondycji finansowej Polaków, „mocna” złotówka oraz ciekawość świata sprzyjają podróżowaniu, zwłaszcza wycieczkom do krajów o ciepłym i gorącym klimacie. Według danych Urzędu Lotnictwa Cywilnego, w 2007 roku latało samolotami 17 milionów pasażerów z Polski. W przeliczeniu na 100 tysięcy osób wyjeżdżających do tropików, 45 tysięcy miało różne problemy zdrowotne (np. biegunkę, udar cieplny), a ponad 24 tysiące zachorowało na malarię. Występuje ona w 110 miejscach strefy klimatu gorącego, takich, jak: południowy Meksyk, Ameryka Środkowa, Karaiby (Dominikana, Haiti, Jamajka), Afryka na południe od Sahary.Malaria (zimnica) jest chorobą pasożytniczą wywołaną przez pierwotniaka Plasmodium. Jej przenosicielem jest samica komara widliszka (z rodzaju Anopheles). W momencie ukłucia wprowadza ona do organizmu człowieka ślinę, w której znajdują się zarazki. Przechodzą one do wątroby, potem atakują krwinki czerwone, w których się namnażają. Okres wylęgania malarii trwa od 12 do 28 dni. Pierwsze objawy są mało charakterystyczne i przypominają grypę. Odczuwa się bóle mięśni i stawów, ogólne rozbicie, niepokój, mdłości. Czasem występują wymioty, biegunka albo żółtaczka. W typowym napadzie malarycznym można wyróżnić trzy fazy: • zimną, podczas której chory ma dreszcze; • gorącą, ciepłota ciała wzrasta do 41o C; • zlewnych potów, po których pacjent zasypia na kilkanaście godzin. Niekiedy napady gorączki pojawiają się cyklicznie, np. co 48 lub 72 godziny, lub mają inny przebieg. Dla turysty, który przebywa w rejonie występowania malarii lub z niego powrócił, wysoka temperatura (niezależnie od charakteru innych dolegliwości) zawsze powinna być sygnałem do zasięgnięcia porady lekarza. Złożone reakcje w organizmie, które towarzyszą tej chorobie, mogą doprowadzić do uszkodzeń licznych narządów wewnętrznych, a nawet śmierci. Nie ma skutecznej szczepionki przeciw malarii, są tylko leki (tabletki) przeciwmalaryczne. Ich substancje czynne to atowakwon i proguanil. Dorośli, powinni zażywać jedną tabletkę dziennie na 2 dni przed wyjazdem oraz podczas pobytu w strefie malarycznej. Jeśli turyści nie przyjmują leku profilaktycznie, ryzyko zachorowania w rejonach malarii wzrasta. Najwyższa aktywność komarów przypada na czas od zmierzchu do świtu. W miejscach zalesionych i blisko zbiorników wodnych żerują one przez cały dzień. Największe ryzyko zarażenia występuje pod koniec pory deszczowej, wokół terenów lęgowych (zbiorników słodkiej wody stojącej). Komary chętnie siadają na obiektach o czarnej barwie i lubią atakować ofiary z podwyższoną temperaturą ciała, do których należą np. kobiety w ciąży. Czy dany osobnik jest atrakcyjny dla samicy widliszka, zależy od składu chemicznego jego potu, przede wszystkim od obecnego w nim kwasu masłowego. Przed ukąszeniami komarów chronią płyny, maści, kremy i spraye. Większość z nich zawiera DEET (meta-N, N-dietylotoluamid) związek odstraszający owady, jednocześnie nietoksyczny i niedrażniący skóry. Preparaty zawierające 20–30% DEET działają kilka godzin. Istotne jest dokładne rozsmarowanie ich, gdyż komary siadają na skórze już w odległości 4 cm od strefy zabezpieczonej odstraszaczem. Zabicie żerującego komara jest błędem, gdyż nawet śladowe ilości krwi na skórze człowieka zwabiają następnych krwiopijców znajdujących się w promieniu kilkudziesięciu metrów.
Kołysać się wśród fal
Latem możemy bez wysiłku wymodelować sylwetkę zanurzając się w wodzie. Pływanie szybko spala tłuszcz, likwiduje cellulit, łagodzi bóle pleców, odciąża kręgosłup, zapobiega powstawaniu żylaków, przyspieszając przepływ krwi z kończyn dolnych do serca. Uspokaja też rozchwiane nerwy, uwalniając od stresu. Woda jest 700 razy gęstsza od powietrza. Jej siła wyporu sprawia, że ciężar 70-kilogramowego człowieka zmniejsza się do 5 kg. Ta pozorna lekkość pozwala wykonywać w wodzie różne ćwiczenia bez obawy o kontuzję. Woda przewodzi ciepło 30 razy lepiej niż powietrze. Dlatego organizm traci w niej więcej energii niż na lądzie. Nawet gdy stoimy w morzu, rzece lub jeziorze nieruchomo przez pół godziny, spalamy około 100 kcal. W trakcie godziny pływania możemy spalić nawet 400–500 kcal. Pluskając się, tracimy podskórny tłuszcz, wyszczuplają się uda, brzuch i biodra. Całe ciało staje się bardziej jędrne i mocne. Mięśnie oddechowe podczas pływania muszą dodatkowo pokonać ciśnienie wody. Wymaga to silniejszego brania wdechów nad wodą i pełniejszego wydychania powietrza pod nią. Zwiększa się wtedy pojemność płuc i dotlenia cały organizm. Usprawniona zostaje praca układu krążenia oraz serca, którego mięsień jest lepiej odżywiony. Pływanie to również sposób na zbicie nadciśnienia. Godzina żabką lub kraulem obniża je o 10 mmHg.Uwaga na sól
Tylko niewielki obszar Polski leży nad Bałtykiem, a więc w naszej glebie, roślinach i mięsie zwierząt hodowlanych są niewielkie ilości jodu. Aby pokryć te braki, dodaje się go do soli kuchennej. Nie należy jednak traktować jej jako najważniejszego źródła jodu. Sól dostarcza ustrojowi sodu, a jego nadmiar sprzyja nadciśnieniu tętniczemu krwi, chorobom serca i nerek.